niedziela, 12 grudnia 2010

Juliett K.

Groove Armada - At the river

Od zawsze ubiór miał duże znaczenie dla człowieka. Pomijając kwestie samego zakrycia golizny - świadczył o przynależności plemiennej, społecznej, religijnej, kulturowej, subkulturowej i pewnie wielu innych. Omijając cały wykład o historii zjawiska zwanego modą (do wygłaszania którego nie jestem odpowiednią osobą), powiem, że w pewnym momencie pojawili się ludzie, którzy zaczęli interpretować ją na swój własny, indywidualny sposób. Wyrażać siebie zdecydowanie można przez to co i jak nosimy. Od zawsze przyjemność sprawiało mi odnajdywanie tych ludzi na ulicach, cieszenie nimi wzroku. Uwielbiam wręcz, bezczelnie gapić się i zwracać uwagę na wszelkie detale. No i chyba o to w tym wszystkim chodzi.

W dobie globalizacji zawitali również do Internetu. Najpierw dzięki ludziom takim jak Yvan Rodic (szerzej znany jako Face Hunter), którzy ich fotografowali, później biorąc sprawy we własne ręce. Na swoich blogach i portalach wymieniają się pomysłami, stylizacjami i inspiracjami z innymi. Jeśli myślisz, że w modzie chodzi tylko o metki, oni udowodnią Ci, że jesteś w błędzie.

Nie wiem jak to się dzieje, ale niektórzy mają to "coś", ten magnetyzm, który przyciąga do nich innych. I nie mówię tutaj o jednostkach. Mówię o tysiącach z całego świata. Ona niewątpliwie ma to, czego potrzeba, aby zaciekawić. Od dłuższego czasu jest w czołówce portalu lookbook.nu. Obok Pani Ekscelencji i Alice jedna z najważniejszych polskich blogerek modowych. Pod swoim adresem usłyszała, a właściwie przeczytała tyle pozytywnych komentarzy, że niejedna na jej miejscu spoczęłaby na laurach, jednak swoją pracowitością i wytrwałością zasługuje, aby te tysiące przy niej zostały. Juliett K, bo o niej mowa, twierdzi, że istotne jest aby nie gonić za wszystkimi trendami, a wybrać te najbardziej pasujące do każdego z nas. Wyrażajsię zadał jej kilka pytań pół żartem, pół serio, a przy okazji przekonał się, że sympatyczne z niej dziewcze. Oto co z tego wyszło.

1. Idealne śniadanie dla Juliett K?
Płatki Crunchy, Fitness jogurtowe, Cini Minis z mlekiem 2%! Kawa z pianką i napoleonka.
2. Jakie to uczucie być inspiracją dla tysięcy innych dziewczyn?
Bardzo miłe! A zarazem dziwne. Jeśli faktycznie ktoś tak o mnie myśli :) Na co dzień nie pamiętam o tym ile osób obserwuje mojego bloga. Dopiero zaczepiana na ulicy czy w sklepie, kiedy ktoś poznaje mnie i mówi jak bardzo lubi to co robię, doznaje szoku i odczuwam większe emocje związane ze świadomością bycia osobą troche mniej anonimową.
3. Jak Julliet K odpoczywa, gdy nie myśli o modzie?
Odpoczywam w wannie :) Albo jedząc pizzę i oglądając film z moim chłopakiem. Relaksują mnie palące się świeczki, słuchanie głośno muzyki, kiedyś na 1 miejscu był (obecnie rzadko praktykowany) taniec.
Największy komfort psychiczny, mimo wszystko, dają mi sprawy blogowe. Jest to takie moje małe dziecko, dzięki któremu mam powera i niekończące się pomysły. Mimo braku czasu, większej ilości zleceń, obowiązków - właśnie z bloga czerpię najwięcej radości - tzw. samorealizacja :D
4. Set powstaje spontanicznie czy jest poprzedzony godzinnymi przemyśleniami?
Kiedyś? Całkowicie spontanicznie. Teraz muszę dokładnie umawiać się z osobą fotografującą, a ciężko jest się zgrać jeśli obie osoby pracują. Dopiero teraz wiem, że w większym mieście na wszystko potrzeba więcej czasu. Po pracy obecnie jest już ciemno, natomiast przed, czas wywiera presję. Weekendy szkoła :)))

Zestawu ubrań nie przygotowuję na tydzień albo miesiąc z wyprzedzeniem. Zdarza się, że robiąc zdjęcia mam już kolejną wizję co do np. spodni, czy tylko kolorystyki. Rożnie jednak bywa. Inspiracje pojawiają się cały czas.
5. Miejsca na sesje są przypadkowe, czy starannie dobrane do charakteru stylizacji? 
Jeśli jest czas to chętnie planuję miejsce, bo ma ono zazwyczaj kluczowy wpływ na klimat zdjęć. Ubrana na czarno raczej nie wybiorę do blogowej sesji czarnej ściany :) Chociaż to, co teraz uważam za "nie" kiedyś może okazać się całkiem możliwe.
6. Ranny ptaszek, czy nocny marek?
Nocny marek, co wstaje około 8.
7. Lubisz Poznań ?
Bardzo. Uczę sie w nim od 3 lat. Mam tam m.in. dobrą kumpelę po fachu, Didi.

Wspólnie nie raz bawiłyśmy się w Poznańskich lokalach i jadłyśmy wiele dobrych kebabów :)))

Polecam.
8. A muzyka to ważna część życia? Czerpiesz inspiracje z muzyki?
Mega ważna! Ja bez muzyki dnia nie przeżyje :) cały blog jest przepełniony linkami, tytułami.

Natomiast zdjecia z mojego profilu Lookbook nazywane są tytułami moich ulubionych piosenek.

Z muzyki czerpię, może nie tyle inspiracje, co natchnienie, klimat. Wprowadza mnie w dobry nastrój.
9. Za 10 sekund wystrzelą Cię na bezludną wyspę, ostatkiem sił możesz chwycić tylko jedną rzecz
a) jeszcze jedną parę leginsów,
b) ulubioną książkę,
c) Vogue'a,
d) (spostrzegłaś coś innego .... tutaj wpisz co).
 

d) Lusterko. Wcale nie z próżności :) Mianowicie oglądałam kiedyś program i lusterkiem najłatwiej wezwać pomoc, odbijając światło słoneczne kiedy np. leci samolot lub płynie statek heh
10. Czy Juliett K lubi czasami założyć dres, luźny top i wszamać pudełko czekoladek?
Dresu nie posiadam, natomiast luźnych topów całą masę! Najwygodniej czuję się w tunice i legginsach. Mimo, iż tego po mnie nie widać, moja 2. pasją (zaraz po modzie) jest gotowanie. Tabliczka czekolady? Czemu nie. Jednak mając wybór wzięłabym ciastko z kremem, albo chipsy.


Część zdjęć specjalnie dla wyrażajsię! nie publikowane nawet na blogu Julietty : ) Dzięki wielkie! 










(*wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Juliett K. : )

środa, 24 listopada 2010

Panitopoprawi, proszę Pani.

 FM Belfast - Underwear

Zdarzyło Ci się kiedyś iść ulicą i na widok jakiejś osoby pomyśleć: "cholera, ale ten/ta ma fajne >tutaj wstawić co<"? Mnie nie raz. I nie chodzi mi tutaj o metkę, szmatę sygnowaną Lanvin dla Hennes & Mauritz za miliony monet, lecz o rzecz niepowtarzalną, unikatową w skali świata i kosmosu. To, że wyrażać się można przez ubiór pokazują nam szafiarki na stu tysiącach blogów i lookbookowych pejdżach, to, że w ubrania martwe można tchnąć życie, pokazuje nam Alicja K. - znana szerzej jako Panitopoprawi. Skromnie mówi, iż słowo "działalność" w odniesieniu do jej pracy to spore wyolbrzymienie - bardziej szyje niż projektuje, bardziej korzysta i wykorzystuje. Intensywnie uwielbia szarość, a rzeczy z "dekoltem w serek" nigdy nie były jej specjalnie bliskie. Efekty jej pracy możecie nabyć w "GiveMeFive" shopie przy Półwiejskiej 39. Niedawno jej blog dożył roku, z tej okazji wyrażajsię zadał kilka pytań Panitopoprawi.


Ulubiony kolor?
Szary
Ulubiony wzór?
Minus i minus daje plus
Co czuje Panitopoprawi, gdy wisi w sklepie?
Panitopoprawi czuje radość z tego, iż ubiór, z formy 'obrazu' dostępnego z każdego miejsca, w którym mamy dostęp do internetu staje się formą nie będącą jedynie elementem wizualnej kompozycji, ale czyś zupełnie materialnym
Ulubione narzędzie pracy?
Agrafka
Skąd Panitopoprawi czerpie inspiracje?
Każda odpowiedź na tak zadane pytanie byłaby banalna, więc załóżmy, iż nie wystarczy patrzeć, trzeba jeszcze widzieć 
Jeans, kresz, czy wełna owcza?
Bawełna i jedwab
Oldschool czy njuskul?
Miksowanie/ przetwarzanie jak tylko się da
Czy w Poznaniu jest potencjał?
Oczywiście, że tak! kwestia w tym czy potrafimy go wykorzystać?
Co Panitopoprawi zmajstrowała ostatnio?
Panitopoprawi ze spodni męskich zrobiła damskie i czuje się w nich świetnie
O co, do cholery, chodzi z tymi fancy kwiatkami?
Have no fuckin' idea :)


Więcej jej tworów możecie podejrzeć na panitopoprawi.pl, nabyć natomiast w "give me five". 







(* wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Panitopoprawi)

niedziela, 14 listopada 2010

Freundenvonfreunden.

Delphic - Clarion Call


Od zawsze wyjazdy do Niemiec kojarzyły mi się z domkiem pod miastem, płotem, samochodem na podjeździe, psem, beczką piwa w piwnicy i ogólnie znanym i lubianym w naszym kraju powiedzeniem "ordnung muss sein". Jednym słowem : "nuda". Domy, mieszkania, które odwiedziłem podczas różnych wyjazdów, wymian szkolnych itp. nie były brzydkie, ale można powiedzieć, że były typowo "niemieckie" - bez fantazji, polotu czy choćby odrobiony humoru. No, może poza pokojami nastolatków z przyczepionymi plakatami Tokio Hotel i innych emo-psycho-buntowniczych pop zespołów. Jakże duże było moje zdziwienie, gdy natrafiłem na stronę "Freundenvonfreunden", coś jakby odpowiednik "The Selby", lecz rzecz dzieje się w Niemczech, a konkretniej w Berlinie. Autorzy, prawdopodobnie nieświadomie, zmagają się z mitem niemca-nudiarza, przedstawiając domy, mieszkania, lofty oraz pracownie artystów, grafików, designerów itp., okraszając je za każdym razem wywiadem z danym bohaterem. I tylko pluć mogę sobie w brodę, iż nie uważałem bardziej na lekcjach niemieckiego w liceum. To, że wyrażać siebie można również przez ogarnianie i ustawianie przestrzeni w okół siebie wiemy od dawna. To, że Niemcy to potrafią wiem od niedawna. Pokaż mi swój dom, a powiem Ci kim jesteś. 





















*wszystkie zdjęcia są własnością www.freundenvonfreunden.com.

piątek, 12 listopada 2010

Nowe życie.

Morcheeba - Blood like lemonade.
Nie-tak-znowu-dawno zakończona wystawa "Smakołyki" w galerii Arsenał, pozostawiła po sobie optymistyczny akcent w postaci białego neonu. Póki co, minęły dwa tygodnie i neon dalej stoi i dalej głosi dość obiecujące hasło "Nowe życie", rozświetlając przy tym wejście do pasażu i niemal idealnie wpasowując się w bryłę budynku galerii. Miejmy nadzieję, że dla kultury w tym mieście nastało właśnie nowe życie i że da on nie tylko młodym, ambitnym ludziom "kopa" do działania, ale także zwróci uwagę urzędników na problemy kultury z jakimi boryka się POZnan*.
Za ukoronowaniem Arsenału neonem stoi Pani Ela Jabłońska - artystka, która owe cudo, pochodzące z lat 60., znalazła w nieistniejącym już państwowym gospodarstwie pod Bydgoszczą i odrestaurowała. 

czwartek, 2 września 2010

Piksele

Kings of Leon - Use somebody

Piksele większości z nas kojarzą się z małymi punkcikami na ekranie naszego monitora, które wyświetlają na nim kolory. Nazwa ta ma jednak swoje drugie znaczenie, dla niektórych nawet bardziej ciekawe, a mianowicie chodzi o cykl satyrycznych ilustracji znakomitej rysowniczki Agaty Dębickiej, absolwentki Krakowskiej ASP. Agata od kilku już lat w zabawny sposób opowiada o naszych przyzwyczajeniach dotyczących wirtualnego świata, o związkowych perypetiach, o sprawach bieżących, w skrócie o absurdach życia codziennego. Idealnie wpasowuje się więc w szeroko pojętą ideę "wyrażajsię". W rysunkach, swoim wierszem, wspomaga ją Michał Zabłocki. Dzięki konsekwencji i bezbłędnym pomysłom Piksele zdobywają coraz większe rzesze sympatyków, a sam tylko ich fejsbukowy profil ma już prawie 5. tysięcy fanów.

Piksele , fejsbuk , Agata Dębicka



Wyrażajsię miał przyjemność zadać kilka pytań Pikselom, oto co z tego wyszło:



Co czują piksele kiedy tworzą?

Piksele, kiedy tworzą czują potrzebę wyrzucenia z siebie emocji, albo tylko potrzebę
Co czują piksele kiedy wiszą na ścianie?

Piksele kiedy wiszą na ścianie czują się trochę nie na miejscu - ich miejsce jest na ekranie monitora, a nie w realu. Niemniej pogodziły się one już z faktem, że w odpowiedzi na potrzeby społeczne - muszą czasem gdzieś wisieć, a teraz szykują się również na to, że będą widnieć na podkoszulkach i torbach ;)

Idealne śniadanie dla pikseli to?
Jajko na miękko, facebook & dzieńdobry TVN
Skąd piksele czerpią inspirację?
Z internetu, z telewizji, ale także ze środków komunikacji miejskiej i krajowej. Zdarza im się czasem zaglądać również do własnego wnętrza..
Co będzie z tym krzyżem?
Będzie gorzej. Im człowiek starszy - tym bardziej krzyż doskwiera., a Polska się starzeje.
Software czy hardware?
Niestety, nietrakcyjny hardware jest w stanie przyćmić nawet najbardziej wypasiony software..
Jak piksele się chillują?
Na leżąco.

A oto kilka ostatnich Pikseli:






(*Wszystkie ilustracje dzięki uprzejmości Pikseli)